Pod koniec kwietnia w jednym z lubartowskich kościołów podczas mszy świętej, starszy mężczyzna stracił przytomność. Pomógł mu jeden z wiernych, robiąc reanimację aż do czasu przybycia karetki pogotowia. Mężczyzną okazał się sierżant sztabowy Cezary Lik.

Kiedy podczas nabożeństwa jedna z osób, 64-letni mężczyzna stracił przytomność, większość była przekonana, że to zwykłe omdlenie z powodu braku tlenu. Jednak sierżant sztabowy Cezary Lik postanowił nie bagatelizować sytuacji i zareagował natychmiastowo.

Przede wszystkim 64-latek został wyniesiony z kościoła. Policjant zauważył, że mężczyzna traci puls, więc przystąpił do akcji reanimacyjnej. Kontynuował ją aż do przybycia ratowników medycznych, którzy zawieźli chorego do szpitala. Dzięki szybkiej akcji, odzyskał on funkcje życiowe i na sygnale został przewieziony na oddział intensywnej terapii.

Zapytany przez dziennikarzy policjant stwierdził, że nie czuje się bohaterem. Po prostu robił to, co na policyjnej służbie, czyli ratował życie ludzkie.