Niepowodzeń ciąg dalszy dla Lewartu Lubartów, który odnotował sześć przegranych partyjek ligowych z rzędu, w tym pięć pod okiem nowego szkoleniowca – Radosława Muszyńskiego. Niemniej jednak, w czwartek drużyna Lubartowa przerwała ten niefortunny ciąg zdarzeń. Ku zdziwieniu wielu, na swoim własnym boisku pokonali oni drugi skład Wisły Kraków 2:1. Warto podkreślić, że był to ich pierwszy zwycięski mecz rozegrany na domowym terenie w sezonie 24/25.
Zagadnienie inicjatywy dominowało na korzyść „Białej Gwiazdy” od samego początku spotkania. Goście z Krakowa wydawali się stanowić większe zagrożenie dla bramki rywali. Mimo to, bramkarz Lewartu – Damian Podleśny – wykazywał się solidną formą. W miarę zbliżania się do końca pierwszej połowy, gospodarze meczu również zaczęli mieć swój udział w grze. Po wykonanej akcji Łukasza Najdy, Kamil Zieliński postawił na próbę umiejętności bramkarza rywali. Niemniej jednak, pomimo wysiłków obu stron, wynik pozostał bezbramkowy do końca pierwszej połowy.
Zaraz po rozpoczęciu drugiego czasu gry ekipa z Krakowa miała szansę na zdobycie gola. Mateusz Młyński podjął próbę lobowania Podleśnego, ale niestety pomylił się o kilka centymetrów – piłka zamiast wpaść do bramki, odbiła się od poprzeczki.
W 56 minucie meczu zawodnik Wisły – Broda – znalazł się w trudnej sytuacji, kiedy to podczas próby wybicia piłki trafił w Pawła Myśliwieckiego z drużyny Lewartu. Mimo to, Lubartowianie nie wykorzystali tej okazji i Bartłomiej Wolski nie zdołał oddać strzału. Jednakże, zaledwie 180 sekund później, Wolski zainicjował akcję na lewo od siebie, a piłkę do Zielińskiego dostarczył Myśliwiecki. Zieliński wykorzystał tę okazję i dał prowadzenie swojej drużynie.